3. Odpowiedzialność w cyberprzestrzeni

3.2. Zakres obowiązywania prawa w cyberprzestrzeni

Cyberprzestrzeń jest otwarta i łatwo dostępna dla wszystkich, "...nie obowiązują w niej żadne specjalne prawa i należy przestrzegać ogólnie obowiązujących norm". [1]

Jest faktem bezspornym, że realizacja coraz większej liczby stosunków społecznych i gospodarczych przenosi się do środowiska sieci informacyjnych, a tym samym powstaje potrzeba pewnej regulacji prawnej tych zachowań. W związku z delokalizacją podmiotów prawnych w różnych krajach świata pojawia się pytanie, jaki system prawny (jeśli w ogóle) będzie miał zastosowanie do ewentualnych czynów (lub naruszeń) popełnionych w Internecie.

Przede wszystkim należy zająć się dwiema kwestiami. Po pierwsze, czy prawo obowiązuje w Internecie, a jeśli tak, to jakie normy prawne mają zastosowanie. Po drugie, w jaki sposób prawo to może być stosowane, w tym ewentualne sankcje i inne środki. Przykładem trudności w stosowaniu prawa jest sytuacja, w której w 2005 r. w Chinach jeden z graczy gry internetowej "The Legend of Mir 3" zabił innego gracza za kradzież wirtualnej broni. Między graczami funkcjonuje nie tylko sprzedaż wirtualnych dóbr, ale także system pożyczek. W szczególności zdarza się to wśród graczy, którzy znają się bardzo blisko, ale nie jest wymagane, aby znali się w świecie rzeczywistym. To właśnie ta pożyczka była przyczyną wspomnianego morderstwa. Gracz Qui Chengwei pożyczył wirtualną szablę, "Smoczą szablę", swojemu wirtualnemu przyjacielowi Zhu Caoyuanowi. Zhu uległ jednak wizji łatwych pieniędzy i sprzedał broń za 7 200 juanów (co przekłada się na około 19 000-20 000 koron czeskich) na aukcji internetowej. Dowiedziawszy się o sprzedaży, Qui skontaktował się z policją i zgłosił kradzież wirtualnej szabli. Policja odmówiła zajęcia się tą sprawą, twierdząc, że własność wirtualna (de facto nieistniejące przedmioty) nie jest objęta prawem. Qui stracił cierpliwość, zaatakował Zhu w jego domu i zadźgał go na śmierć.[2]

Oczywiście jest to przypadek bardzo skrajny, ale trafnie pokazuje, że świat wirtualny nie jest oderwany od świata rzeczywistego i dlatego należy zająć się kwestią odpowiedzialności prawnej w tym świecie.[3] De facto od początku rozwoju Internetu doszło do konfrontacji między światem techniki a światem prawa. Z technicznego punktu widzenia Internet jest zaprojektowany w sposób logiczny, z wyraźną hierarchią i strukturą. Jednak prawo, a zwłaszcza prawo lokalne, często wprowadzało i nadal wprowadza "chaos" do tej logiki. Termin "chaos" być może najtrafniej opisuje wysiłki ustawodawstwa zmierzające do uregulowania tego czysto technicznego świata, ponieważ w cyberprzestrzeni użytkownik ma wiele możliwości "obejścia" konkretnego zakazu lub ograniczenia. W kolejnych przykładach postaram się pokazać wpływ świata rzeczywistego i wirtualnego.

LICRA vs. Yahoo

Jedna z pierwszych spraw dotyczących możliwości stosowania prawa w Internecie miała miejsce w 2000 roku we Francji. W lutym 2000 roku Marc Knobel (francuski Żyd, który poświęcił swoje życie walce z nazizmem) odwiedził stronę aukcyjną www.yahoo.com i odkrył, że na stronie tej można znaleźć wiele przedmiotów związanych z nazizmem lub z niemieckimi działaniami wojennymi w czasie II wojny światowej. Po tym odkryciu Marc Knobel skontaktował się z firmą Yahoo! Inc. z prośbą o zablokowanie tych witryn. Yahoo! Inc. nie spełniło jego prośby. W dniu 11 kwietnia 2000 r. Marc Knobel, za pośrednictwem L.I.C.R.A. (Ligue Internationale Contre Le Racisme et l'Antisémitisme), wniósł powództwo przeciwko Yahoo! Inc. przed sądem francuskim za naruszenie prawa francuskiego, ponieważ propagowanie i popieranie nazizmu w telewizji, radiu i na piśmie jest we Francji zabronione. Yahoo! Inc. broniła się, argumentując, że serwery, na których działa portal aukcyjny, fizycznie znajdują się w USA, a zatem nie można pozwolić, aby prawo francuskie miało zastosowanie do sprzętu i stron internetowych działających w Ameryce. Obrona argumentowała ponadto, że zawartość stron jest przeznaczona przede wszystkim dla mieszkańców USA, którym Pierwsza Poprawka do Konstytucji USA gwarantuje wolność słowa. Wszelkie działania zmierzające do usunięcia tych stron naruszałyby tę poprawkę.

LICRA zauważyła jednak, że jeśli Yahoo! Inc. prowadzi działalność we Francji, jest zobowiązana do przestrzegania tamtejszego prawa, a Internet nie jest tu wyjątkiem. Yahoo! Inc. odpowiedziała na ten argument, stwierdzając, że nie jest w stanie określić, skąd jej klienci wchodzą na portal aukcyjny. Dlatego usunięcie tej strony byłoby nie tylko naruszeniem Pierwszej Poprawki do Konstytucji USA, ale także uniemożliwiłoby dostęp do niej wszystkim użytkownikom, bez względu na granice państwowe. W ten sposób prawo francuskie stałoby się de facto prawem światowym. 22 maja 2000 r. sędzia Jean-Jacques Gomez wydał orzeczenie nakazujące firmie zablokowanie francuskim użytkownikom dostępu do amerykańskich serwisów aukcyjnych z pamiątkami po nazistach. Swoją decyzję uzasadnił m.in. tym, że Yahoo! Inc. może zidentyfikować użytkowników francuskich na tyle dobrze, aby umieszczać reklamy w języku francuskim w odwiedzanych przez nich witrynach. Sędzia przyznał Yahoo! Inc. 90 dni na zainstalowanie reklam na francuskich stronach Yahoo! Inc. system filtrowania oparty na słowach kluczowych. "Sędzia Gomez stwierdził w swoim uzasadnieniu, że możliwe jest zablokowanie dostępu do stron internetowych objętych zarzutami nawet dziewięćdziesięciu procentom francuskich użytkowników. Rozwiązanie techniczne, jakie Yahoo! ma zaproponować po wydaniu orzeczenia, zostanie ocenione przez międzynarodowy zespół składający się z trzech członków. We wcześniejszych ustaleniach panelu stwierdzono, że możliwe jest odblokowanie do siedemdziesięciu procent użytkowników poprzez wskazanie ich dostawcy usług internetowych (ISP), a kolejnych dwadzieścia procent poprzez śledzenie słów kluczowych wpisywanych do wyszukiwarki na Yahoo!" . [4]

Radca prawny Yahoo! Greg Wrenn z firmy Inc. powiedział: "Za każdym razem, gdy na stronie upamiętniającej ofiary Holocaustu pojawi się słowo 'Hitler', strona zostanie automatycznie zamknięta. Nie można w ogóle mówić o skutecznej karze, ponieważ jest ona niemożliwa do wyegzekwowania".

Ówczesne problemy techniczne polegały, a częściowo nadal polegają na tym, że można odfiltrować to, co można jednoznacznie zdefiniować (np. słowa takie jak Nazi, Heil Hitler itp.). Filtr nie jest jednak w stanie wykryć wszystkich możliwych wersji niepożądanego materiału (np. N_A_Z_I, H3Il HiT_L3R itp.). Różnice te mogą zostać rozpoznane przez osoby prywatne (np. pracowników danego dostawcy usług internetowych), które następnie usuwają stronę, ale operator forum lub aukcji glitch może po prostu zmienić adres i kontynuować swoją działalność.

Yahoo! Inc. zrezygnowała z odwołania się od orzeczenia francuskiego sądu i rozpoczęła blokowanie francuskich użytkowników na stronach oferujących treści niezgodne z prawem. Yahoo! Inc. zwróciła się jednak także do lokalnego sądu okręgowego USA[5] o wydanie deklaratywnego orzeczenia wykluczającego jurysdykcję sądu francuskiego nad spółką amerykańską. Sąd przyznał Yahoo! Inc. przychylił się do tego wniosku, uznając, że wykonanie francuskiego wyroku na terytorium USA jest niezgodne z konstytucją. Firma LICRA odwołała się od tego wyroku. W odpowiedzi Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych odmówił przyznania jurysdykcji w sprawie LICRA. W 2006 roku sprawa trafiła do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych[6] , który ostatecznie odmówił jej rozpatrzenia. Wyroki sądów amerykańskich były więc na ogół korzystne dla Yahoo! Inc., ale ta ostatnia dobrowolnie zdecydowała się usunąć ze swoich serwerów strony oferujące przedmioty o tematyce nazistowskiej, nie tylko we Francji.

Gutnick vs. Dow Jones

W 2000 r. Joseph Gutnick (australijski przedsiębiorca z branży diamentowej) przeczytał w internetowym wydaniu Barron's[7] artykuł na swój temat, który uznał za oszczerczy. Gutnick wniósł do australijskiego sądu pozew o zniesławienie przeciwko Dow Jones. Dow Jones użył podobnych argumentów jak Yahoo! Inc. w sporze z firmą LICRA. Argument ten opierał się głównie na fakcie, że drukowana wersja gazety była przeznaczona głównie na rynek amerykański, więc prawo australijskie nie mogło mieć zastosowania w tej sprawie.

Pomimo tej argumentacji, sąd australijski[8] orzekł w 2002 r.[9] w następujący sposób: "ponieważ materiał (artykuł) jest dostępny również w Australii, miejscu, w którym biznesmen Gutnick jest najbardziej znany, zniesławienie może być dla niego najbardziej szkodliwe. Dow Jones jest zobowiązany do wypłaty odszkodowania na rzecz Gutnicka." Sąd stwierdził, że nie będzie brał pod uwagę tego, czy Internet ma granice, czy też nie, i weźmie pod uwagę przede wszystkim to, gdzie treści są dostępne, a nie to, gdzie zostały zamieszczone. Sąd stwierdził również, że każdy ma prawo do ochrony prawnej przed podobnymi zachowaniami lub innymi atakami. W swoim wyroku sąd australijski zwrócił również uwagę na transgraniczny charakter Internetu, który odpowiada szerokiemu stosowaniu jurysdykcji.

GoDaddy

GoDaddy[10] jest głównym rejestratorem domen internetowych z siedzibą w USA. W 2016 r. zarządzała ponad 61 milionami domen internetowych, co czyni GoDaddy największym rejestratorem domen. Rejestracja domeny u tego dostawcy usług internetowych jest bardzo prosta i niedroga. Jednocześnie, dzięki lokalizacji firmy (USA), użytkownicy mają zapewnioną ochronę prawną swoich danych osobowych oraz danych umieszczonych na domenie zarejestrowanej w GoDaddy, o ile nie naruszają prawa amerykańskiego. Z tego powodu domeny zarejestrowane w GoDaddy są bardzo często wykorzystywane na przykład przez grupy lub użytkowników o poglądach ekstremistycznych, rasistowskich i innych. Użytkownicy ci powołują się następnie na amerykańskie prawo konstytucyjne i Pierwszą Poprawkę do Konstytucji USA:

"Kongres nie będzie stanowił ustaw dotyczących ustanawiania religii lub zabraniających swobodnego jej praktykowania, ograniczających wolność słowa, prasy lub prawo obywateli do spokojnego gromadzenia się i wnoszenia do rządu petycji w celu uzyskania zadośćuczynienia za doznane krzywdy".[11]

Problemem w postępowaniu z cyberprzestępczością o powyższej treści jest następnie udowodnienie realności zagrożenia lub przestępstwa, tak aby nie naruszało ono również Pierwszej Poprawki do Konstytucji.

Second Life (i "dziecięce" porno).

Second Life to wirtualne środowisko 3D stworzone przez firmę Linden Lab. Środowisko to umożliwia tworzenie własnych awatarów, ich wzajemną interakcję, w tym generowanie zysków. Second Life jest podzielony na dwa wirtualne światy w zależności od wieku użytkownika.[12] Użytkownicy mogą zmieniać swoją tożsamość i modyfikować wygląd swojego awatara zgodnie z własnymi upodobaniami. W 2007 roku niemiecka stacja telewizyjna ARD, a następnie CNN zwróciły uwagę na istnienie "wyspy pedofilów". [13]

W raporcie podkreślono fakt, że niektórzy użytkownicy MainGrid (tj. użytkownicy powyżej 18 roku życia) tworzyli awatary w postaci dzieci, podczas gdy inni podawali się za dorosłych. Awatary dzieci były następnie maltretowane przez awatary dorosłych w ich wzajemnych interakcjach. Organy ścigania w Niemczech wszczęły dochodzenie, ponieważ zgodnie z niemieckim prawem karnym posiadanie wirtualnej pornografii dziecięcej jest przestępstwem.[14] Linden Lab udzieliło władzom niemieckim pomocy w ustaleniu tożsamości użytkowników i właścicieli wirtualnych stron, na których dochodziło do wirtualnej pornografii dziecięcej. W Republice Federalnej Niemiec i Zjednoczonym Królestwie przedmiotowe postępowanie było karalne, natomiast w Stanach Zjednoczonych nie.

Nie ma dziś na świecie państwa, które zrzekłoby się prawa do karania wykroczeń naruszających chronione przez nie interesy.


 Rys. 1 - Rozkład krajów według cenzury Internetu

Poza wymienionymi przypadkami istnieje wiele innych przykładów regulacji Internetu i usług internetowych przez organizacje lub państwa. Taka regulacja nieuchronnie wiąże się z problemami dotyczącymi stosowania i egzekwowania prawa.

Z przedstawionej mapy (patrz rys. 1)[15] wynika, że większość krajów na świecie przyjęła instrumenty prawne, które mają wpływ na Internet lub świadczone przez niego usługi.

Z punktu widzenia użytkownika należy zauważyć, że zasada terytorialności traci na znaczeniu w kontekście Internetu, ponieważ w każdej chwili można być w dowolnym miejscu na świecie, a użytkownik nie musi wiedzieć, gdzie znajduje się serwer, z którym aktualnie się komunikuje. Z tego punktu widzenia Internet ma charakter globalny i nie zna granic.

 

"O ile prawdą jest, że można prześledzić fizyczną lokalizację konkretnej informacji w dowolnym momencie - o tyle odpowiednia lokalizacja jest często przypadkowa, bardzo krótkotrwała i zazwyczaj zupełnie nieistotna dla samej informacji i jej skutków prawnych".[16]

Prawo powinno nadążać za światem wirtualnym, ale niestety nie zawsze tak się dzieje, ponieważ państwa (zamknięte na stałych terytoriach) często nie dysponują środkami umożliwiającymi skuteczne egzekwowanie prawa w cyberprzestrzeni.[17] Zasadniczo istnieją dwa możliwe rozwiązania tego problemu. Jedną z opcji jest przestrzeganie zasad terytorialności państw w ich obecnym kształcie. Takie podejście oznaczałoby de facto, że jeśli ktoś narusza prawa, których ochronę zagwarantowało państwo, trzeba czekać, aż napastnik znajdzie się w zasięgu fizycznej jurysdykcji państwa[18] , lub skorzystać z międzynarodowej pomocy prawnej.

Druga opcja polega na stworzeniu specjalnego systemu prawnego, tzw. jurysdykcji internetowej, który miałby zastosowanie do świata online. Pozostaje pytanie, jak to nowe prawo zostanie przyjęte przez poszczególne kraje. Osobiście uważam, że w obecnych warunkach nie jest możliwe globalne ujednolicenie wszystkich sektorów prawa (cywilnego, handlowego, karnego, administracyjnego itd.), w które w jakiś sposób ingeruje Internet. Swoje twierdzenie opieram m.in. na tym, że Konwencja o cyberprzestępczości, określająca podstawowe grupy przestępstw, które powinny być ścigane w cyberprzestrzeni, została przyjęta w 2001 r., ale na dzień 1 sierpnia 2016 r. ratyfikowało ją tylko 49 państw.

Ponadto, biorąc pod uwagę globalny charakter Internetu, wydaje się być problematyczne ustalenie:

1. prawa właściwego (prawa kraju, na podstawie którego zostanie rozstrzygnięty spór),

2. organu uprawniony do wydawania decyzji,

3. organu, który może wyegzekwować lub bezpośrednio wykonać decyzję.[19]

Oprócz klasycznych norm prawnych, organy definiujące uczestniczą w tworzeniu prawa lub zasad w Internecie poprzez tworzenie norm definicyjnych.




[1] SMEJKAL, Vladimir. Internet i §§ 2. aktualizacji. wyd. 2 i rozszerzone. Praga: Grada, 2001, s. 32.

[2]Por. HAINES, Lester. Gracz internetowy dźgnięty nożem z powodu "skradzionego" cyberhasła. [online]. Dostępne pod adresem: http://www.theregister.co.uk/2005/03/30/online_gaming_death/

[3] Por. Postanowienie Sądu Najwyższego 4 Tz 265/2000 z dnia 16 stycznia 2001 r. [online]. Dostępne pod adresem: http://www.nsoud.cz/Judikatura/judikatura_ns.nsf/WebSearch/B82A96F8E1B60D3AC1257A4E00694707?openDocument&Highlight=0

[4] ŠTOČEK, Mediolan. W duchu "Hitler przeciw Hitlerowi". [online]. Dostępne pod adresem: http://www.euro.cz/byznys/v-hitlerove-duchu-proti-hitlerovi-814325

[5] Sąd Okręgowy Stanów Zjednoczonych dla Północnego Okręgu Kalifornii w San Jose

[6] Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych

[8] Sąd Najwyższy Australii

[9] Wyrok [2002] HCA 56 z 10 grudnia 2002, [online]. Dostępne pod adresem: http://www.austlii.edu.au/au/cases/cth/HCA/2002/56.html

[11] Pierwsza poprawka. [online]. Dostępne pod adresem: https://www.law.cornell.edu/constitution/first_amendment. Tłumaczenie autora

[12] MainGrid - przeznaczony dla użytkowników w wieku 18 lat i starszych; TeenGrid - przeznaczony dla użytkowników w wieku od 13 do 18 lat.

[13] Więcej informacji na ten temat można znaleźć w serwisie CNN na temat pedofilskiego seksu w Second Life.

[14] Pozew o "molestowanie dzieci" w Second Life. [online]. Dostępne pod adresem: http://news.bbc.co.uk/2/hi/technology/6638331.stm

[15] Cenzura Internetu [online]. Dostępne pod adresem: http://www.deliveringdata.com/2010_10_01_archive.html

[16] POLČÁK, Radim. Prawo w Internecie. Spam i odpowiedzialność dostawcy usług internetowych. Brno: Computer Press, 2007, s. 7.

[17] Por. stwierdzenie w Deklaracji niepodległości cyberprzestrzeni.

Por. THOMAS, Douglas. Przestępczość na granicy elektronicznej. W Cyberprzestępczość. Londyn: Routledge, 2003, s. 17 i nast.

Por. JOHNSON, David R. i David POST. Powstanie prawa w cyberprzestrzeni.  [online]. Dostępne pod adresem: http://poseidon01.ssrn.com/delivery.php?

[18] Przykładem takiego podejścia może być przypadek, w którym użytkownik z Republiki Czeskiej publicznie i wielokrotnie atakuje w Internecie jakieś państwo (np. za nieprzestrzeganie praw człowieka w tym kraju itp.) lub angażuje się w inne działania, które są nielegalne w tym państwie (ale nie są nielegalne w Republice Czeskiej). Jeśli kiedyś w przyszłości użytkownik zdecyduje się odwiedzić kraj, przeciwko któremu wystąpił w ten sposób, przy przekraczaniu granic tego państwa może powołać się na swoje prawa terytorialne.

[19] POLČÁK, Radim. Prawo w Internecie. Spam i odpowiedzialność dostawcy usług internetowych. Brno: Computer Press, 2007, s. 7.